Zauważyłem pewne zjawisko. Po nie udanej próbie wejścia do piotrkowskiego samorządu bocznymi drzwiami, ukształtowało się internetowe, że tak nazwę, siedlisko zbuntowanych trzydziestolatków. Dość wygodnie im jest w "gazecie.pl", choć nie tylko tam.
Przyzwyczaiłem lokalne polityczne podwórko do tego, że to ja wyciągam gorące kartofle. Piszę o tym o czym inni mówią, co interpretują wedle aktualnych potrzeb - zachowując pozór.