Można ją zobaczyć w maju. Polskim maju, maryjnym maju. Chyba każdy z nas, w szczególności z dzieciństwa, pamięta umajone polskie przydrożne kapliczki i krzyże. Wiejskie kapliczki, także miejskie. Pewnie nikt nigdy ich nie policzył. Bynajmniej żaden współczesny urzędnik tego nie zleci. Taką mam nadzieję. Co zaś chodzi o proboszczów a i owszem, mogliby w niejednym miejscu pomóc.
Nie. To nie jest notatka z wyjazdu lokalnych notabli i źle rozpisanej delegacji. Nie będzie o piotrkowskim stoliku na tej czy innej wystawie. Będzie o skardze do Trybunału Praw Człowieka.
Jeszcze raz o piotrkowskich murkach. Tych z naszego Rynku i tych w naszych głowach. Chcę zwrócić uwagę lokalnej samorządowej społeczności, że... niedobrze się dzieje. Że owy murek jest dobrą okazją do pokazania problemu.
Chciałbym rozpocząć cykl wypowiedzi Piotrkowian, uczestników wydarzeń nam współczesnych. Tych, którzy w latach wskazanych (i wcześniejszych... cały PRL np. przesiedlenia, nakazy...) czynnie funkcjonowali i ich dzieci, dla których to historia z rodzinnego gniazda.
Z początkiem marca 2006 roku tekstem „Polska sztafeta” podzieliłem się refleksją, nadzieją, związaną z kolejnym polskim karnawałem – rokiem 2005 . Choć przywołanym tekstem ową nadzieję ulokowałem w konkretnym miejscu, to w oczywisty sposób odnosiła się ona, do kolejnej narodowej szansy.
Zwrócę uwagę, że po fakcie publicznego poinformowania, iż radny, który w ciągu 90 dniu od otrzymania mandatu radnego, nie wyjaśnił swojej pozycji prawnej w Gminie traci mandat nastąpiły następujące fakty, które uprawniają mnie do określenia „maniutkomania: